Archiwum 06 listopada 2004


lis 06 2004 :)
Komentarze: 0

Jestem szczęśliwa...w końcu dianka do mnie zadzwoniła i sobie pogadałyśmy...jej jest tam dobrze...a mi tutaj źle...ale chociaż jedna z nas jest szczęśliwa...na wakacje tam na 100% pojade i to na całe...może mi się tak spodoba i się dobrze naucze języka  że u niej jush na zawsze zostane...chociaz pewnie rodzice mnie nie puszczą...ale to sie jeszcze zobaczy...sobota a ja siedze w domq i nic dzisiaj ciekawego nie robilam....normalnie porażka...może tak miało być...nie chce mi sie uczyc a mogłabym w sumie wykorzystac ten czas na nauke bo cos mi ostatnio źle idzie...doszłam do wniosku że trzeba mi chłopaka...wiem to takie banalne ale jakoś czuje taką potrzebe...z arturem chyba jush skonczona...tzn mam taka nadzieje...dzisiaj bartek mi powiedział że mną mozna bardzo manipulowac i ze jestem pod wielkim wpływem ludzi....moze ma racje ale ja uwazam ze jestem pod wielkim wplywem artura i jeszcze zadnemu innemu chlopakowi sie to nie udalo...znam go jush 3 lata i dalej do niego cos czuje...no ale doszlismy do wniosku a raczej on ze to nie ma sensu bo on nie jest gotowy zeby miec dziewczyne na powaznie...kazda zdradzal i bedzie zdracał...moze on sie nigdy nie zmieni...czas pokaze...zycze mu jednak zeby sie zmienil i zeby myslal nad tym co robi...w oczach kolegow moze jest"bohaterem"(zarywa mnostwo panienek) ale w oczach "prawdziwych" ludzi jest nikim...krzywdzi tylko dziewczyny i nic wiecej nie potrafi...wracajac do dianki to strasznie mi jej brakuje...dianka jak bedziesz to czytala(mam taka nadzieje)to pamietaj ze cie bardzo kocham i nigdy jush takiej przyjaciolki jak ciebie nie znajde...duzo ze soba przezylysmy ...dobre i zle czasy...i nigdy tego nie zapomne...mam nadzieje ze tesh tak uwazasz i ze zawsze bedziemy mialy kontakt nawet jesli nas teraz dzieli wiele wiele kilometrow..ocan...i nie mozemy sie czesto spotykac....sa telefony jest net wiec mam nadzieje ze zawsze bedziemy razem...kocham cie z calego serca......uf ale sie rozpisalam...narka wszystkim ide na małe co nie co...nie moge uwierzyc ze w sobote siedze w domq....nara papapa

alea : :
lis 06 2004 w końcu
Komentarze: 0

Jejq w końcu mi działa net....Normalnie coś mi sie dzieje z kompem....dzisiaj dostałam wiadomość od amelki...:) bardzo siem ucieszyłam...amelka-czyli diana to moja naj naj naj naj naj lepsza przyjaciółka....w wieku 9 lat ona i ja przeprowadzilismy sie do polski...tzn ona ze stanów a ja z niemiec......i sie zaporzyjażniłysmy...niestety ona musiała jakiś miesiąc temu niecaly wyjechac z powrotem ze wzg na jej mame(nie chce tej historii opisywać, ponieważ naruszyłabym jej prywatność)...mieszka tam z tata i siostra....bardzo ja kocham i strasznie tesknie....odkad wyjechala jakoś życie nie ma dla mnie sensu...wszystko sie psuje....niemam jush komu sie zwierzać...ona wiedziała wszystko...jakoś do nikogo nie mam takiego zaufania jak do niej....jest idealna przyjaciółka co nie znaczy że nie ma wad...ale własnie z tymi wadami stała się dla mnie najlepszą kumpelą...muszę kończyć bo Yeti cos ode mnie chce na gg....potem coś jeszcze napisze....

alea : :